Kard. Grech: Musimy zaufać Kościołowi rozeznającemu, to jego służba

Kard. Mario Grech, sekretarz generalny Synodu Biskupów udzielił wywiadu podsumowującego jego wizytę w Archidiecezji Warszawskiej. Dzieli się w nim refleksjami po spotkaniach z uchodźcami. Mówi również o tym, jak nie zmarnować szansy jaką jest synod. „Wysłuchanie wszystkich to bardzo ważny etap, ale nie służy on tylko temu, by zebrać opinie”. Potrzebujemy sztuki rozeznawania, poszukiwania woli Boga – mówi w wywiadzie kard. Grech . Odnosi się także do niemieckiej drogi synodalnej. Mówi m.in. że również pytania i postulaty “dziwne” mogą nas przymusić do pogłębienia refleksji teologicznej albo pastoralnej , ale kluczowa jest gotowość postulujących do respektowania rozeznania Kościoła.

 

Ksiądz Kardynał odwiedził i wysłuchał przedwczoraj uchodźców przyjętych przez podwarszawską parafię w Łomiankach oraz zamieszkujących w Domu Rekolekcyjnym na Bielanach. Jakie wrażenie pozostawiły te spotkania?

– Spotykając nasze siostry z dziećmi – nie ma z nimi mężów – poczułem zapach wojny i zobaczyłem oblicze cierpienia. Poczułem ogromny żal i współczucie, widząc z bliska cierpienie braci i sióstr z Ukrainy, ofiar tego szaleństwa, jakim jest wojna.

We wczorajszej Ewangelii znalazłem pewną odpowiedź. Do Jezusa przychodzą ludzie opowiadając o dramatycznym wydarzeniu. Piłat i jego żołnierze, agresorzy, zabili Galilejczyków. Pytają Jezusa: co ty o tym sądzisz? Czym zawinili? Stało się to dlatego, że byli źli? Jezus nie wypowiada żadnego osądu moralnego o tych, którzy dokonali tego ludobójstwa, ale pytających wzywa do nawrócenia. Bo wszystko rozgrywa się w sercu. Serce to arena, gdzie rozgrywają się gniew, agresja, przemoc. Człowiek, w duchu odpowiedzialności, musi zdecydować, jaką postawę będzie miał wobec innych. W obliczu tego zła, to ja siebie pytam: co dzieje się w moim sercu? Robię rachunek sumienia, bo jeśli nie zadbam o nie dobrze, może nastać taki dzień, że i w moim sercu pojawią się agresja, zło, nienawiść, które zranią albo zabiją drugiego.

W pełnych rozpaczy słowach jednej z kobiet z Ukrainy, którą Ksiądz Kardynał spotkał w sobotę, słychać było bezradność i samotność Ukrainy wobec agresji. Jaka powinna być nasza odpowiednia reakcja wobec tych wydarzeń?

Nie czuję się kompetentny, by dać odpowiedź polityczną. To, co powiem, jest odpowiedzią chrześcijanina, człowieka, biskupa. Chodzi o dwie postawy. Pierwsza postawa to oczywiste prawo do obrony. A zaraz po niej druga postawa, dalekowzroczna. Kiedy byłem w Muzeum Mt 5,14, uderzyło mnie, co mówił wasz Prymas Tysiąclecia. Kard. Stefan Wyszyński ludowi udręczonemu wojną, cierpiącemu w czasie komunizmu pokazał dekalog i zapraszał ich do tego, by nieprzyjaciołom uświadamiali zło i błędy, jakie popełniają, ale nie poprzez przemoc. To jest postawa chrześcijańska. Jak mówił wasz Błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko: zło dobrem zwyciężać.

Powiedziałem wczoraj do uchodźców: wiem, że wasze miasta, wasza Ojczyzna, i wy sami jesteście niszczeni. Miejcie nadzieję, że to wszystko będzie odbudowane. I mimo wszystko starajcie się nie zasiać w waszych sercach nienawiści, zemsty, uczuć, które wywołują przemoc.

Ksiądz Kardynał koordynuje na całym świecie prace trwającego właśnie synodu. Co zrobić, żeby nie zmarnować tej szansy, a przede wszystkim, jaki cel ma ten synod osiągnąć?

Poprzez ten synod Kościół – na czele z papieżem – zaprosił lud Boży do konsultacji na pewien konkretny temat: co należy zrobić, by Kościół był bardziej synodalny. I wszyscy powinni włączyć się w te prace, odpowiedzieć na zadane pytania: także ci z peryferiów Kościoła, bo refleksja nie jest zarezerwowana ani dla biskupów, ani dla księży, ale jest dla całego ludu Bożego. Każdy z tych głosów może się przydać i dla Kościoła lokalnego, i dla powszechnego. Bowiem nad tymi głosami, które zostaną zebrane w wyniku konsultacji, biskupi w diecezjach, a potem episkopatach przeprowadzą rozeznanie, przygotowując propozycje najpierw dla zgromadzeń kontynentalnych, w końcu na synod biskupów w Rzymie. Jeśli jakiś chrześcijanin pozostaje bierny, nie włączając się w to wspólne ćwiczenie rozeznania, będzie to strata dla całego Kościoła.

Zauważyłem, że Ksiądz Kardynał wiele czasu poświęca na temat rozeznawania jako konieczny etap prac synodalnych. Jak włączyć rozeznanie w praktykę?

Wysłuchanie wszystkich to bardzo ważny etap, ale nie służy on tylko temu, by zebrać opinie. Wierzymy, że Duch Święty zamieszkuje w każdym ochrzczonym. Jeśli Kościół nie słucha ochrzczonych, to oznacza, że zamyka uszy na to, co chce nam powiedzieć Duch Święty. Z drugiej strony, jeśli jakiś ochrzczony nie odpowiada na apel Kościoła, również w jakimś sensie przeszkadza Duchowi Świętemu w Jego komunikacji z Kościołem. A słuchać Ducha Świętego – to wymaga rozeznawania. Co to jest rozeznawanie? To metoda, która pozwala rozpoznać, co pochodzi od Boga, co od człowieka, a co jeszcze od złego ducha. Potrzebujemy sztuki rozeznawania, poszukiwania woli Boga.

Jak zastosować sztukę rozeznawania w praktyce? Nie musimy poznawać ćwiczeń rozeznawania, jak się dzieje w wielu tradycjach religijnych. Ale refleksja synodalna musi się odbywać w kontekście modlitwy, jak również w świetle Słowa Bożego. Słuchając Słowa Bożego, w postawie modlitwy, próbujemy zrozumieć to, czego słuchamy. Wiele osób potwierdza, że to duża różnica, gdy spotykamy się przy okrągłym stole na debacie, wymieniając się poglądami, uzgadniając jakieś stanowisko, i wtedy, gdy spotkamy się na dzień albo dwa na modlitwie, na słuchaniu, wymienianiu się własnym doświadczeniem. Nagle, nie wiadomo jak, niepostrzeżenie pojawia się owoc rozeznania, zwieńczenie, i to takie, którego nie zaprogramowaliśmy.

Ksiądz kardynał spotkał się z księżmi i świeckimi zaangażowanymi w prace synodu w Archidiecezji Warszawskiej. Jakie ma wnioski? Jak te prace przebiegają w porównaniu z innymi krajami, kontynentami? Co nas odróżnia, a co jest wspólne?

Nie oczekujemy tego, że wszystkie Kościoły lokalne realizują ten sam model działania. Ważne jest tylko to, by dać miejsce, by móc wysłuchać wszystkich – w kontekście modlitwy. Przekonałem się w ostatnich dniach, że Archidiecezja Warszawska wypracowała “proces słuchania”, i w parafiach, i na poziomie diecezji. Słuchałem wczoraj osób kontaktowych z różnych parafii. Widziałem, że zaproszenie skierowane zostało do wszystkich, by każdy, kto tylko chce, zaangażował się w prace synodu. To bardzo ważne, bo istniało ryzyko “słuchania w zakrystii”, czyli słuchania tych tylko, którzy zwykle są w Kościele. Tymczasem mamy obowiązek – choć to w rzeczywistości wielka szansa – wysłuchania tych, którzy nie chodzą już do kościoła albo nigdy w nim nie byli w sensie uczestnictwa w liturgii, bo nie powiem, że nie są w Kościele.

Wielu z nich w ostatnich latach utraciło zaufanie do Kościoła…

Żyjemy w epoce, gdy człowiek cierpi, ponieważ nie znajduje nikogo, kto go wysłucha. Słyszałem ludzi, którzy mówili: w końcu jest ktoś, kto mnie wysłuchał, kto posłuchał, nie oceniając mnie. Nawet jeśli ktoś powie coś niezgodnego z nauką Kościoła, warto, by był wysłuchany. Również pytania i postulaty “dziwne” mogą nas przymusić do pogłębienia refleksji teologicznej albo pastoralnej. Nawet jedno pytanie może otworzyć nową drogę. Wierzę, że to ćwiczenie słuchania – zawsze podkreślam, że słuchamy ludzi dobrej woli – “upoważnia”, czyli daje właściwą moc Kościołowi i jego pasterzom. Słuchając ludu uczymy się, że łaska naprawdę czyni ukryte cuda; uczymy się języka ludzi, aby z nimi umieć, rozmawiać; uczymy się rozumieć rzeczywistość, aby wcielać w nią Ewangelię. I w ten sposób unikamy ryzyka, że kroczymy po dwóch równoległych liniach.

Ksiądz Kardynał pewnie zauważył, że wśród części wiernych nie brakuje niepokoju dwojakiego rodzaju wobec synodu. Pierwszy z nich bierze się z powodu przebiegu drogi synodalnej w Niemczech.

Droga synodalna, którą realizuje Kościół w Niemczech, nie jest jeszcze zakończona. Mamy nadzieję, że prośby i żądania, które zostały tam sformułowane, wyjaśnią się. I jeśli pojawiły się tam pytania i postulaty “dziwne”, nie znaczy jeszcze, że wszystko jest tam błędne. I one mogą stymulować dalszą refleksję teologiczną, aby zrozumieć lepiej Słowo Boga. Słowo Boga bowiem przybywa nie w próżni, ale zawsze w kontekście, na przykład w kontekście niemieckim. To, co mnie niepokoi, to nie to że zgromadzenie sformułowało pytania i postulaty, ale to, że niektórzy nie będą wystarczająco pokorni i otwarci na odpowiedzi, które da Kościół. Bo to nie zgromadzenie formułuje odpowiedzi na te pytania czy postulaty, ale poddaje je Kościołowi, który gwarantuje rozeznanie. Musimy zaufać Kościołowi rozeznającemu, to jego służba.

Rozeznawanie to zadanie biskupów – nie tylko biskupów danego narodu, ale zjednoczonych z wszystkimi biskupami na świecie, bo to jest Kościół powszechny, na którego szczycie jest posługa Piotra. Mówimy o pełnej, prawdziwej eklezjologii: jeśli zabraknie w niej tej komunii: lud boży, biskupi, Piotr – to błąd.

Drugi niepokój to synod-fasada. To prawda, mówią niektórzy, trwają spotkania, każdy może wypowiedzieć swoje zdanie, wypełnić ankietę, ale czas minie i te wszystkie głosy gdzieś się zagubią.

Powiedziałem w Świątyni Opatrzności Bożej, że konsultacja ludu Bożego to fundament powodzenia tego synodu. Ktoś mnie pyta – dokąd zmierzacie? Jakich rozwiązań się spodziewacie? Odpowiadam: nie wiemy. Nie dlatego, że jestem nieodpowiedzialny, ale dlatego że dopiero rozpoczęliśmy proces rozeznawania, który ma wiele poziomów, i wszystko zależy od tego, co z niego wyniknie.

Ten synod to nie kociołek, do którego włożymy wszystkie tematy, zdania, dostrzeżone trudności i propozycje. Temat synodu jest dobrze zdefiniowany: “Ku Kościołowi synodalnemu”. Dlatego są pytania skierowane do ludu Bożego: jak myślicie, co trzeba zrobić, by Kościół był bardziej synodalny? Ktoś rozczarowany powie: to co z naszymi postulatami? Odpowiadam: pewnego dnia, wierzę, Kościół wzmocniony synodalnością będzie w stanie zmierzyć się z tymi wszystkimi wyzwaniami.

Jutro Ksiądz Kardynał kończy wizytę w Warszawie i wraca do Rzymu. To pierwsza wizyta Eminencji w stolicy Polski. Jakie najważniejsze wrażenie pozostawiła?

Byłem w trzech muzeach: Powstania Warszawskiego, Jana Pawła II i kard. Wyszyńskiego przy Świątyni Opatrzności Bożej i ks. Jerzego Popiełuszki. Jestem wdzięczny, że mogłem widzieć i docenić z bliska Waszą historię, bo to historia pełna cierpienia i walki, ale historia, w której dostrzegłem piękny epizod, gdy znaleźliście zdolności i siły, by waszą stolicę, kompletnie zrujnowaną, odbudować, w efekcie czego stała się piękniejsza, niż była wcześniej. Poznałem też lepiej społeczeństwo polskie, pełne tej wewnętrznej siły “budowania od nowa” po wojnie i komunizmie.

Zadałem sobie pytanie: co było motywacją? Czy była to motywacja na przykład polityczna? Ja wierzę, że to Ewangelia jest w waszym DNA. Jeśli to ziarno Ewangelii dało takie owoce w historii, wierzę, że także dziś, gdy wieje wiatr sekularyzmu i laicyzacji, jeśli staniecie się jeszcze bardziej synodalni, możecie zrealizować “nowe powstanie”. Odczytuję z waszej historii, że tak możecie odbudować Kościół, jak kiedyś stolicę. W Kościele także trzeba zmieniać stare struktury, które wczoraj miały sens, dla odbudowania Kościoła, w logice Ewangelii, Soboru Watykańskiego II i z inspiracji Ducha Świętego.

rozmawiał: ks. Przemysław Śliwiński